rejestracja samochodu

Rosną opłaty za CEPiK

Baza CEPiK z pewnością pomogła już wielu kierowcom, którzy szukali informacji i konkretnym pojeździe. Do tej pory opłata była znikoma i transparentna. Za niedługo jednak będzie ona większa i niestety ukryta przed wzrokiem klientów... ubezpieczalni.

Czym dokładnie jest CEPiK?

O Polsce jesteśmy w stanie mówić naprawdę wiele, lecz jeżeli chodzi na przykład o umiejętność wprowadzania zmian z zakresu cyfryzacji czy ogólnego tworzenia sieciowe infrastruktury, możemy bez problemu plasować się w światowej czołówce. To oczywiście jest bardzo istotne również w przypadku takiego zagadnienia, jak motoryzacja. Mówiąc bowiem o niej zdecydowanie nie możemy pominąć takiego wynalazku, jak popularny CEPiK. Czym on jednak tak właściwie jest i dlaczego jest on aż tak istotną kwestią dla polskich kierowców?

CEPiK, czyli Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców to specjalny system informatyczny, w którym zawarte są wszystkie informacje dotyczące jakichkolwiek pojazdów zarejestrowanych w Polsce, a także kierowców posiadających polskie prawo jazdy. Dzięki bazie CEPiK będziemy w stanie w szybki sposób sprawdzić wszelkie informacje dotyczące danego pojazdu, jak jego model, dokumenty, ważne zdarzenia, wypadku czy podejrzane aktywności, co w momencie, gdy chcemy na przykład kupić dany samochód, jest niezwykle ważną kwestią. W CEPiK-u znajdziemy również dane kierowców posiadających prawo jazdy, osób z zabranymi uprawnieniami oraz tych, które mają nałożony na siebie zakaz prowadzenia pojazdów. To właśnie dlatego od kilku lat w naszym kraju jesteśmy w stanie jeździć po drogach bez posiadania fizycznego prawa jazdy – wszystkie informacje znajdują się w bazie danych, do której wgląd ma między innymi policja, ale również i każda osoba posiadająca takie dane, jak chociażby VIN samochodu.

Jak obecnie wyglądają opłaty w kontekście utrzymywania bazy CEPiK?

Nie powinien nas niestety dziwić fakt, że to my, obywatele, a w szczególności kierowcy w dużej mierze odpowiadamy za utrzymywanie działania bazy CEPiK. Jeżeli jednak chodzi o wagę tej opłaty, do tej pory była ona naprawdę znikoma. Na rzecz utrzymywania CEPiK-u przeznaczaliśmy bowiem zaledwie złotówkę podczas wykonywania każdego badania technicznego. Nie jest to może wiele, lecz w skali całej kraju jest to naprawdę ogromne wsparcie budżetu tego programu, który oczywiście jest również finansowany przez rząd.

Opłata ewidencyjna była w tym wypadku całkowicie transparentna i każdy wiedział doskonale, na czym tak właściwie stoi. Zdziwić więc mógł fakt, iż kilka miesięcy temu rząd zapowiedział jej zniesienie. Nietrudno jednak było się domyślić tego, że zniknięcie opłaty jest niestety tylko i wyłącznie ładnie brzmiącym sloganem, a rzeczywistość... cóż, niestety wygląda nieco inaczej, co raczej nikogo zbytnio nie zaskakuje.

Nowy pomysł polskiego rządu na CEPiK – dlaczego spotkał się z tak chłodnym przyjęciem?

Nowym pomysłem polskich rządzących było przeniesienie obowiązku ponoszenia opłaty ewidencyjnej z kierowców na ubezpieczycieli. W czystej teorii powinno się to wiązać z pewnymi oszczędnościami dla tej pierwszej grupy, lecz w praktyce miałoby to wyglądać zupełnie inaczej. W przypadku ubezpieczycieli bowiem opłata na budowę i utrzymywanie bazy CEPiK miałaby bowiem wynosić 1 procent przeciętnego wynagrodzenia. Oznaczałoby to oczywiście, że na ten moment opłata ta wynosiłaby 56,60 zł, a nietrudno się w tym momencie domyślić, kto zostanie obarczony całą tą opłatą – oczywiście kierowcy, którzy będą chcieli wykupić ubezpieczenie.

Zmiana pierwotnego planu – jak będziemy w końcu opłacać CEPiK?

Ogromna krytyka pierwotnego pomysłu sprawiła, że rząd zmienił sposób na „usunięcie” opłaty ewidencyjnej CEPiK. Według najnowszego projektu opłata za CEPiK nadal ma być kwestią towarzystw ubezpieczeniowych, lecz wynosić nie 1 procent, a zaledwie 0,1 procent przeciętnego wynagrodzenia. To zaś jest kwotą o równowartości zaledwie 5,66 złotych. Jaki jest jednak jeden spójny wniosek w tej kwestii? Tak czy siak, na zmianach stracimy – zamiast płacenia jednej złotówki, będziemy musieli płacić w innej, niestety ukrytej formie, kilka razy więcej.