Opel Grandland

Opel testuje „język świateł” dla aut autonomicznych. O co w tym chodzi?

Opel pokazał system komunikacji świetlnej, który ma ułatwić kontakt między samochodem a pieszymi, gdy pojazd porusza się w trybie pół- lub w pełni autonomicznym. Zamiast zgadywać, co zrobi auto, przechodzień dostaje jasny, zrozumiały sygnał świetlny o bieżącym stanie i zamiarze pojazdu. Rozwiązanie zaprezentowano na bazie modelu Grandland, we współpracy z zespołami badawczymi i działem oświetlenia Stellantis.

Po co samochodowi „język świateł”?

Wraz z autonomizacją jazdy znika kontakt wzrokowy z kierowcą. Pieszy nie widzi już dłoni na kierownicy ani kiwnięcia głową „przechodź”. System ma więc przejąć tę rolę i w prosty sposób przekazać: „jadę autonomicznie”, „widzę cię i zwalniam”, „zatrzymałem się, masz pierwszeństwo”. To buduje zaufanie i porządkuje zachowanie na przejściach.

Jak to działa: trzy kolory, trzy stany

Opel proponuje klarowny zestaw sygnałów dla poziomu autonomii zbliżonego do SAE 3:

  • Cyjan informuje, że auto jedzie w trybie autonomicznym. To neutralny „status systemu”.
  • Magenta pojawia się, gdy pojazd wykryje pieszego lub potencjalne zagrożenie i zaczyna zwalniać.
  • Zielony sygnalizuje pełne zatrzymanie i „oddanie pierwszeństwa” pieszemu.

Standardowe światła do jazdy pozostają w użyciu, a dodatkowe barwy są wykorzystywane jako zewnętrzna warstwa komunikatu. Sygnały mogą być pokazywane nie tylko w lampach, lecz także na podświetlanym znaku marki czy dedykowanym pasku świetlnym, tak aby były widoczne z daleka, ale nie oślepiały.

Skąd auto „wie”, co pokazać?

Samochód korzysta z kamer oraz algorytmów rozpoznawania obiektów i gestów. Sztuczna inteligencja ocenia kontekst: czy pieszy zbliża się do jezdni, czy spogląda w stronę auta, czy dzieci biegną w kierunku ulicy. Gdy pewność modelu spada, system wzywa kierowcę do przejęcia kontroli. Całość współpracuje z układami wspomagania (hamowanie awaryjne, asystent pasa, aktywny tempomat), więc komunikat świetlny jest zsynchronizowany z realnym zachowaniem auta.

Dlaczego akurat te kolory?

Cyjan i magenta nie kolidują z obecnie zarezerwowanymi barwami w ruchu drogowym (czerwony, pomarańczowy), a jednocześnie są dobrze widoczne w różnych warunkach oświetleniowych. Zielony jest intuicyjnie odbierany jako „możesz iść”. Kluczowe jest jednak, aby cały sektor uzgodnił jednolite znaczenie kolorów i animacji.

Co już dziś oferują seryjne Ople?

„Język świateł” to krok dalej względem samej widoczności. Ważne jest jednak zaplecze techniczne: reflektory matrycowe, pikselowe i systemy adaptacyjne, które Opel rozwija od lat (Intelli-LED, Intelli-Lux Matrix, nowsze rozwiązania w Grandlandzie). Dzięki nim samochód potrafi precyzyjnie sterować wiązką, a dodatkowe elementy świetlne można zintegrować bez przebudowy całej instalacji.

Bariery przed wdrożeniem

Zanim zobaczymy to na drogach, trzeba rozwiązać trzy sprawy. Po pierwsze, standaryzacja – identyczne znaczenie kolorów i sekwencji u różnych producentów. Po drugie, regulacje – przepisy muszą dopuścić nowe barwy i miejsca emisji światła na nadwoziu. Po trzecie, walidacja w warunkach realnych – testy w gęstym ruchu, w deszczu, wśród reklam LED i przy różnej kulturze jazdy.

Co to zmieni dla kierowców i pieszych?

Na przejściach pojawi się przewidywalność. Pieszy dostaje prosty sygnał: „widzę cię i ustępuję”, a kierowcy jadący za autonomicznym pojazdem wcześniej zorientują się, że ten będzie zwalniał do zatrzymania. W efekcie maleje liczba nieporozumień i gwałtownych reakcji.

Opel proponuje, aby auta autonomiczne „mówiły” do otoczenia światłem. Prosty zestaw kolorów, wsparty kamerami i AI, może stać się brakującym ogniwem między technologią a zaufaniem. To wciąż faza demonstracyjna, ale kierunek jest sensowny: czytelna komunikacja zamiarów pojazdu tam, gdzie dotąd pomagał kontakt wzrokowy z kierowcą. Jeśli branża uzgodni standard i przepisy zostaną dopasowane, taki „język świateł” ma realną szansę trafić do produkcji.