toyota supra

Toyota planuje rozwój sprzedaży samochodów elektrycznych w Europie

Toyota to marka, która kojarzona jest z przełomowym podejściem do motoryzacji, gdyż to właśnie japoński producent przyczynił się do popularyzacji samochodów z napędem hybrydowym na tak wielką skalę, jak ma to miejsce obecnie. Toyota w związku ze zmianami czekającymi europejski rynek motoryzacyjny teraz gotowa jest mocno zająć się swoją ofertą aut elektrycznych, która jest dość uboga w porównaniu do wielu rywali. Co ciekawe w planach Toyoty na kolejne lata pewną rolę posiada również nasz kraj.

Elektryczna gama pojazdów Toyoty

Jeśli chodzi o samochody elektryczne, Toyota ma naprawdę sporo do nadgonienia podobnie jak wielu innych japońskich producentów. W momencie, w którym wiele europejskich marek oferuje nawet kilka samochodów elektrycznych Toyota, ma na koncie dopiero jednego czystego elektryka. Mowa tu o modelu bZ4X, który opracowano wraz z Subaru i jest pierwszym samochodem wykorzystującym nową platformę eTNGA.

 

Z jednej strony gama elektryków marki wygląda biednie, z drugiej najgorsze już za Toyotą. Japończycy mają bowiem stworzoną dobrą platformę do budowy elektryków, a to jest najważniejsze, gdyż nie ma co się oszukiwać, ale elektryki budowane na bazie spalinowych aut, nie są tak atrakcyjne.

 

Toyota jest zresztą tego bardzo dobrze świadoma, gdyż japońska marka planuje mocną elektryczną ofensywę w najbliższych latach. W ten sposób będzie jej łatwiej dostosować się do nowych regulacji dotyczących emisji spalin, a dokładniej emisji dwutlenku węgla. Wynik średniej emisji wszystkich sprzedanych aut przez producenta ma być bowiem o 20% niższy niż wynik z 2021 roku najpóźniej do roku 2025. W roku 2030 ma to być już 55%, a w 2035 roku średnia emisja ma być niższa o 100%, co oznacza, iż jedyne auta, które będzie można legalnie sprzedawać to elektryki. O ile 13 lat w motoryzacji to kupa czasu, tak przygotowanie się na radykalne zmiany należy rozpocząć już teraz, by nie zostać potem na lodzie.

Nowe elektryki Toyoty — czego możemy się spodziewać?

Toyota przygotowuje się na wprowadzenie elektryków, lecz nie oznacza to, iż rezygnuje z oferowania hybryd, a także wbijania szpilek w osoby, które zdecydowały się na wprowadzenie regulacji. Podczas kongresu Kenshiki w Brukseli na temat planów Toyoty wypowiadał się prezes Toyota Motor Europe, czyli Matthew Harrison. Wyraźnie stwierdził, że to nie silniki są wrogiem, a nie dwutlenek węgla. Z nim można jednak walczyć na inne sposoby, niż ślepo wprowadzając samochody elektryczne.

 

Z tego powodu Toyota obiecała, iż będzie zajmować się produkcją hybryd oraz hybryd plug-in tak długo, jak to tylko będzie możliwe. Dzięki temu Toyota ma móc sprawnie działać na każdym rynku, na którym będzie operować. Nie zapominajmy bowiem, że Europa jest jedynym tak dużym rynkiem, na którym szykuje się nam całkowity zakaz sprzedaży samochodów elektrycznych.

 

Jeśli chodzi o nowe elektryki, to jedna rzecz jest pewna. Dalej będą one oferowane pod marką bZ, którą widzieliśmy już w nazwie elektryka bZ4X. Nowych modeli ma być łącznie pięć tak, by gama bZ liczyła sobie sześć pojazdów. Trzy mniejsze SUVy lub crossovery, które będą w segmentach B i C oraz trzy większe auta.

 

Podczas kongresu w Brukseli Toyota pokazała już nawet jeden concept car, a dokładniej model SUV bZ, który najprawdopodobniej będzie sprzedawany jako Toyota bZ3X i będzie autem mniejszym od znanego już bZ4X. Wszystkie nowe elektryki mają być wprowadzone w Europie najpóźniej do 2026 roku.

Ekologiczne plany Toyoty

Toyota stara się również walczyć z emisją spalin na inne sposoby. Mowa tu o celu, jakim jest osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2040 roku. Same fabryki w Europie neutralność klimatyczną mają osiągnąć już najpóźniej w 2030 roku.

 

Toyota Motor Europe realizuję tę strategię poprzez redukcję zużycia energii, czy też przejście na energię odnawialną. W tym celu stworzono na przykład sporą elektrownią fotowoltaiczną, na której znajdują się panele wielkości aż 10 boisk piłkarskich. Japońska marka uznaje ten sposób na walkę z zanieczyszczeniem środowiska za skuteczniejszy niż ślepe przejście na samochody elektryczne. Można jej przyznać w tym nieco racji.