toyota

Wodór priorytetem dla Toyoty

W czasach mocnego skoncentrowania swoich wysiłków na rozwój pojazdów elektrycznych Toyota twardo stoi przy swojej koncepcji auta bezemisyjnego. Japońska marka mimo przeniesienia części zasobów na rozwój elektryków nie zamierza rezygnować z wodoru i wręcz planuje uczynić go swoim priorytetem.

Wodorowe marzenia Toyoty

Toyota to jeden z pionierów wodorowych samochodów. Lata temu postawiła na to, by jak najbardziej rozwijać technologie powiązane z wykorzystywaniem wodoru jako źródła energii elektrycznej. Jednocześnie mocno skupiała się na autach hybrydowych i nieco pomijała elektryki.

 

Wydawało się jednak, że zmiany w prawie w Unii Europejskiej, które mają skutkować zakazem sprzedawania samochodów spalinowych, w tym hybrydowych od 2035 roku sprawią, że japońska marka diametralnie zmieni swoje podejście. Do tego jednak nie doszło. Toyota wciąż chce rozwijać technologie związane z wykorzystywaniem wodoru i zwiększać efektywność tego pierwiastka jako paliwa.

 

Oczywiście japońska marka musi nieco zmienić swoje plany, gdyż została zmuszona do tego, by więcej pieniędzy zainwestować w rozwój pojazdów elektrycznych. Tych w 2030 roku ma być aż 30, dzięki czemu japońska marka będzie w stanie konkurować na rynku tych właśnie aut i jednocześnie dalej pracować nad swoimi wodorowymi projektami.

 

Decyzja Toyoty, by nie porzucać wodoru, jest jak najbardziej zrozumiała. Japońska grupa pracuje nad jego wykorzystaniem od ponad 30 lat. Pierwsze próby wykorzystania go jako paliwa miały miejsce już w 1992 roku. Od wtedy japońska marka regularnie oferowała różne prototypy samochodów na wodór aż do 2014 roku, gdy nareszcie pojawił się pierwszy samochód wodorowy produkowany seryjnie.

 

Mowa oczywiście o Toyocie Mirai, czyli sedanie zbudowanym od podstaw z myślą o napędzaniu go właśnie poprzez wykorzystanie wodoru. Obecnie dostępna jest już druga generacja tego przełomowego samochodu, która oczywiście nie jest oferowana w wielkim nakładzie. Auta wodorowe nie są po prostu zbyt popularne z racji na to, że na rynku znaleźć można dwa modele, a do tego na całym świecie brakuje stacji ładowania.

 

Toyota Mirai to jednak naprawdę interesujące auto. Wyposażona jest w nowoczesne ogniwa paliwowe, które wykorzystują wodór do generowania prądu zasilającego silnik elektryczny. Jedyny skutek uboczny takiego działania to woda, którą wystarczy odprowadzić z auta. Do tego Toyota Mirai potrafi oczyszczać powietrze. Jest bowiem wyposażona w specjalne filtry chemiczne. Oczyszczają one powietrze przez nie przepływające z takich związków, jak dwutlenek siarki, tlenki azotu, czy też bardzo groźne cząstki stałe PM 2.5.

 

Ponadto sam wodór jako paliwo może być niezwykle użyteczny, gdyż jest bardzo lekki, co korzystnie wpływa też na bezpieczeństwo. W razie nieszczelności zbiornika wodór bardzo szybko się ulatnia, a w razie zapłonu nie jest tak niebezpieczny jak benzyna, czy samochody elektryczne, których pożar to bardzo poważne zagrożenie.

Wodór priorytetem dla Toyoty w dłuższej perspektywie

To, że wodór ma być priorytetem dla Toyoty, nie oznacza, że tak będzie od samego początku. Wpierw Japończycy skupią się na płynnym zmienieniu swojej oferty tak, by zbudować konkurencyjną gamę elektrycznych pojazdów. W tym samym czasie japońska marka cały czas planuje jednak prace nad wodorem. Wszystko po to, by mieć pewność, że będzie on w stanie stać się realną alternatywą dla aut elektrycznych.

 

Skupienie się na wodorze ma obejmować jednak nie tylko motoryzację. Toyota doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wodór może być też przydatny w innych gałęziach przemysłu. W ten sposób w przyszłości Toyota chce ponownie stać się potentatem i pionierem nowoczesnej technologii, tak jak miało to miejsce w wypadku silników hybrydowych.

 

Japońska grupa w swoich planach jest jednak dość ostrożna. Dyrektor generalny Toyoty Koji Sato, który niedawno objął to stanowisko, unika składania żadnych deklaracji, czy też wyznaczania celów biznesowych dotyczących aut wodorowych. Ich rozwój ma być zależny od panującej sytuacji i tego, czy będzie na nie wystarczający popyt.