samochody

Samochody spalinowe podzieliły państwa Unii Europejskiej

Los, który spotka samochody spalinowe w Unii Europejskiej to temat niezwykle kontrowersyjny. Mimo tego, że zmiany zostały przegłosowane przez Komisję Europejską, od pewnego czasu pojawiają się głosy sprzeciwu. W tej kwestii ścierają się nawet jedne z największych państw członkowskich Unii Europejskiej.

Co wiemy o zakazie sprzedaży samochodów spalinowych?

O tym, że samochody spalinowe mają zniknąć z salonów, wiemy już od jakiegoś czasu. Wpierw rezolucję przegłosowała Komisja Europejska. W lutym z kolei trafiła do Parlamentu Europejskiego, gdzie również głosowanie zakończyło się wyrażeniem chęci do wprowadzenia tych przepisów. Za przyjęciem nowych regulacji opowiedziało się 340 europosłów, 279 było przeciw a 21 wstrzymało się od głosu. Mówią one o tym, że ma dojść do ograniczenia emisji spalin, przede wszystkim dwutlenku węgla przez nowe auta osobowe. Do 2030 roku emisja ma być obniżona o 55%. Do 2035 roku ma już z kolei zostać obniżona o 100, co oznacza w zasadzie koniec samochodów spalinowych.

 

Nie jest to jednak koniec ścieżki legislacyjnej. Do gry weszły bowiem państwa, które nie są aż tak przekonane do wprowadzenia takiego zakazu. Na czele grupy krajów przeciwnych zmianom stanęły Niemcy, które mogły liczyć na wsparcie od wielu, głównie mniejszych państw Unii Europejskiej, gdzie rozwój elektromobilności nie postępuje tak szybko jak w Europie Zachodniej. W ten sposób doszło do wyraźnego podziału. Do takich państw należy na przykład Polska, czy też Rumunia. W naszym kraju do przejścia na auta elektryczne brakuje naprawdę wiele, gdyż sieć ładowarek nie jest wystarczająco rozwinięta i zarówno ich ilość, jak i moc obecnych stacji pozostawia wiele do życzenia.

Francja vs Niemcy — walka o samochody spalinowe

Po dwóch stronach barykady znalazły się dwa najważniejsze państwa w Unii Europejskiej. Mowa oczywiście o Francji oraz o Niemczech. Większość negocjacji w sprawie nowych przepisów miała miejsce za czasów francuskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Z tego powodu Francja należy do grupy państw wyraźnie sprzyjających nowym przepisom.

 

Z drugiej strony Niemcy w ostatnich latach nieco zmieniły swoje podejście do elektromobilności i rynek w dość prosty sposób zweryfikował to, czego oczekują kierowcy. W Niemczech wciąż bardzo dobrze trzymają się samochody spalinowe, a do tego państwo regularnie rezygnuje z programów dopłat do samochodów elektrycznych.

 

Z tego powodu na początku marca często mówiło się o tym, że Niemcy mogą wręcz zawetować nową propozycję Unii Europejskiej. Dlatego rozpoczęły się dość trudne i burzliwe negocjacje pomiędzy Komisją Europejską a niemieckim rządem.

 

Po negocjacjach udało się uzyskać zgodę na rejestrację samochodów spalinowych po 2035 roku. Oczywiście nie wszystkich. Mowa tu tylko o tych, które korzystają z e-paliw, czyli różnych alternatywnych paliw neutralnych dla klimatu i produkowanych jedynie przy użyciu czystej energii elektrycznej, czyli pochodzącej ze źródeł odnawialnych. Takie rozwiązanie satysfakcjonuje nie tylko Niemców, ale też na przykład Włochów. O dojściu do porozumienia poinformowano wieczorem 24 marca 2023 roku.

Zmiany w przepisach oznaczają kolejne niezadowolenie

Oczywiście zmiany spowodowane przez negocjacje z niemieckim rządem nie są dla każdego satysfakcjonujące. Nie spodobało się to niektórym dyplomatom z Brukseli, którzy zarzucali Niemcom naruszenie zaufania. Na ostrą krytykę zdecydowała się też organizacja Greenpeace, która od ponad 50 lat stara się walczyć o środowisko, wykorzystując do tego często dość bezpośrednie metody.

 

Wedle Greenpeace taka zmiana przepisów może odciągnąć wysiłki producentów od elektromobilności, którzy zamiast tego skupią się na sposobach do pozostawienia aut spalinowych w swojej ofercie.

 

Do tego Greenpeace wezwał do zaprzestania rozwoju sieci drogowych i skupienia się na innych środkach transportu, które nie są tak szkodliwe dla środowiska jak samochody osobowe. To w Niemczech jest oczywiście dość trudne, gdyż jest to kraj bardzo mocno zmotoryzowany.