samochody

Niemieckie koncerny motoryzacyjne zacieśniają współpracę z Chinami

Zacieśnianie współpracy pod okiem samego kanclerza

To, że Chiny są obecnie jednym z najważniejszych graczy na arenie międzynarodowej, jest po prostu faktem i nikogo raczej w tym przekonaniu nie trzeba utwierdzać. Bardzo podobnie jest w przypadku branży motoryzacyjnej – Państwo Środka to obecnie jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy rynek zbytu, a producenci z Europy, Japonii czy Korei Południowej robią wszystko, by przypodobać się tamtejszym klientom. Zadanie to nie jest oczywiście proste, bowiem w siłę rosną również i tamtejsze marki, które choć próbują pukać na przykład do Starego Kontynentu, są raczej przyjmowane na naszym rynku dość chłodno.

Europejscy producenci, w szczególności ci ze ścisłego topu wiedzą jednak doskonale, że auta trafiające do Chin to jeden z najważniejszych aspektów, by móc utrzymać się na współczesnym rynku i brylować w globalnych statystykach sprzedażowych. Ciekawą sytuację możemy obserwować obecnie w przypadku trzech europejskich gigantów – Volkswagena, Mercedesa oraz BMW. Lada dzień do Chin wyjedzie specjalna delegacja złożona z przedstawicieli tych trzech grup, a także... kanclerza Niemiec Olafa Scholza. Wszystko za sprawą ostatnich zmian politycznych, jakie wydarzyły się w tamtym kraju. Tematem spotkania z chińskimi władzami ma być kwestia dalszej współpracy oraz funkcjonowania biznesu automotive w Państwie Środka.

Współpraca z niemieckimi producentami to nie wszystko

Choć oczywiście najmocniej powinny nas w tym przypadku interesować kwestie związane z samochodami, nie sposób nie wspomnieć dodatkowo o innych aspektach, które obecnie rozgrzewają do czerwoności niemiecką opinię publiczną. Zacieśnianie współpracy pomiędzy tymi dwoma jakże ważnymi dla światowej polityki i gospodarki państwami nie jest bowiem nowym zjawiskiem, lecz obecnie obie strony zaczynają podchodzić do tematu o wiele poważniej niż kiedykolwiek wcześniej. Chińczycy posiadają udziały w wielu niemieckich firmach, pompując do nich pieniądze i pomagając w ich rozwoju.

Jest jednak jedna kwestia, na którą niemieckie media zwracają szczególną uwagę. Chodzi o doniesienia, wedle których Niemcy mają w planach sprzedać część udziałów w jednym z największych terminali kontenerowych na świecie – HHLA w Hamburgu – chińskiemu koncernowi Cosco, który jest spółką państwową. Przedmiotem sprzedaży jest ponoć 24,9 procent udziałów i choć oczywiście byłby to kolejny jakże wielki zastrzyk gotówki, zwraca się uwagę na parę zagrożeń płynących z takiego rozwiązania.

Niemieckie media ostrzegają: „tak mocna współpraca z Chińczykami to zagrożenie”. Czy to prawda?

Niemieckie dzienniki oraz dziennikarze wskazują bowiem, że terminal HHLA to kluczowy dla niemieckiej infrastruktury port, który powinien znajdować się pod jak największą kontrolą samych Niemiec. Osoby najmocniej na to wyczulone wskazują, że uzyskanie przez Chiny dostępu do tak zwanej infrastruktury krytycznej jest bardzo niebezpieczne i może być wręcz zagrożeniem dla naszych zachodnich sąsiadów. Inni zaś podkreślają, że ingerencja chińskich firm w niemiecki rynek i tak jest już ogromna, więc udziały w terminalu nie zmienią w tym kontekście zbyt wiele.

Co dobrego może wyjść z tej współpracy dla niemieckich producentów?

Dlaczego jednak do Chin zmierza cała delegacja największych niemieckich producentów wraz z jedną z najważniejszych osób w państwie? W Chinach swoją trzecią kadencję jako lidera partii rozpoczął Xi Jinping, co jest zerwaniem z tradycją dwu kadencyjności. Dodatkowo w ministerstwach postawił na hermetyzację i otoczył się „swoimi ludźmi”. Budowanie już na starcie dobrych relacji z nowym-starym chińskim rządem jest więc naprawdę istotną i ważną z perspektywy niemieckich marek zagrywką. Wygenerowanie zaufania i wsparcia biznesowego może im bowiem otworzyć na tym rynku wiele nowych furtek.