Polski rynek dealerów samochodowych
Historia dilerskiego rynku samochodowego w Polsce - co warto wiedzieć?
Obecnie jedyną rzeczą, jaka może uniemożliwić nam zakup nowego samochodu, jest brak gotówki. Kilka dekad temu jednak wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Własne pojazdy posiadały jedynie nieliczni, a ich dostępność była bardzo ograniczona. Jak wyglądała transformacja rynku samochodowego w naszym kraju? Przekonajmy się!
Królujące FSO i FSM
32 lata temu po polskich drogach poruszało się zaledwie 5 milionów samochodów. Na ulicach mogliśmy spotkać się głównie z Fiatami 125p oraz 126p, Syrenkami oraz Warszawami. Zachodnie konstrukcje były prawdziwą rzadkością, do której niewielu Polaków miało dostęp. Lata 90. to czas, kiedy na samym szczycie znajdowało się FSO oraz FSM. Fabryki te obejmowały prawie 3/4 całego rynku. Wraz z biegiem lat ludzie zaczęli jednak zamieniać małe Fiaty na znacznie wygodniejsze, większe i bezpieczniejsze zagraniczne marki, które stawały się coraz bliższe Polakom. Do kraju zaczęły być importowane samochody, o których nikt nawet nie marzył. Opel, Renault, Ford, czy też Škoda to jedynie góra lodowa marek, które zyskiwały swoją popularność w naszym kraju jeszcze przed rokiem 2000. Dostęp do takich perełek sprawił, że liczba dilerów zaczęła rosnąć w zastraszającym tempie.
Kto mógł zostać dilerem?
Handlem samochodami zajmował się praktycznie każdy. Polacy do PKD mogli wpisać tak naprawdę cokolwiek, dlatego spora część obecnie znanych dilerów sprzedawało elektronikę, buty, ubrania, czy wiele innych rzeczy. Obecnie salon samochodowy kojarzy nam się z ogromnym i eleganckim budynkiem. Kiedyś mianem tym nazywano lokacje, takie jak podwórka, czy garaże. Jakakolwiek jazda próbna, czy też chęć targowania się po prostu nie miała miejsca. Wszystkie samochody sprzedawane były w kilka chwil za gotówkę. Kolor, silnik, czy też wyposażenie dla nikogo nie miało znaczenia, a ludzie chodzący z torbami wypchanymi pieniędzmi nieraz wracali do domu z pustymi rękoma.
Rosnąca liczba samochodów
Ostatnia dekada poprzedniego milenium to czas, kiedy na polskich drogach przybyło blisko 5 milionów aut. Tylko w roku 1992 sprzedanych zostało niecałe 200 000 samochodów aż 22 różnych marek. Bardzo interesujące jest jednak to, że to do zaledwie pięciu producentów należało 87 rynku. Cztery lata później sprzedaż nowych pojazdów wzrosła do 374 000. Rok później liczba ta wynosiła niemalże pół miliona. Rekordowy okazał się jednak rok 1999, z którego liczba sprzedanych aut nie została pobita aż do dzisiaj. Dilerzy osiągnęli wtedy sprzedaż na poziomie 632 088 sztuk nowych samochodów.
Jak dilerzy rozpoczynali swoje działalności?
Jeszcze całkiem niedawno standardy, w jakich sprzedawano samochody, były prawdziwie partyzanckie. Firma Euro-Kas, którą obecnie zna spora część z nas, sprzedawała samochody z garaży i spod wiat. Z kolei siedzibami przedsiębiorstwa Auto Zięba były przybudówki do domów jednorodzinnych. Na tym jednak nie koniec PGD oraz MM Cars działali na parkingach i wszelkiego rodzaju placach. Warto wspomnieć o tym, że niektórzy dilerzy wykorzystywali swoje warsztaty, jako serwisy. Na szczycie byli jednak tak zwani „polmozbytowcy”. Mimo tego, że sprzedaż samych samochodów kwitła, to podaż na części zamienne również była ogromna.
Co ludzie robili, aby zakupić wymarzony samochód?
Wielu Polaków naprawdę pragnęło posiadać swoje własne auta. Dlatego czekanie w ogromnych kolejkach bardzo często po prostu nie było dla nich wystarczające. W związku z tym nikogo nie powinny dziwić historie, mówiące o klientach, którzy w oczekiwaniu na dostawę nowych samochodów, spali przy samych punktach sprzedaży. Obecnie to pojazdy czekają na konsumentów, kiedyś jednak było zupełnie inaczej. Kiedy do salonu docierały nowy samochody, momentalnie znajdowały one swoich właścicieli, a pozostali na kolejną dostawę musieli czekać tygodniami. Czym to skutkowało? Między innymi tym, że klient, zamawiając samochód, tak naprawdę nie wiedział, co otrzyma i nikomu to nie przeszkadzało. Nie było mowy o wybrzydzaniu, a zakupy na podstawie samego katalogu były zupełną normalnością.
Szczęśliwcy i przegrani
Według informacji, jakie podaje Centrum Badania Opinii społecznej, obecnie aż 75 procent gospodarstw domowych posiada swój własny samochód. W roku 1989 wskaźnik ten wynosił mniej niż 30 procent. Jakimi pojazdami poruszali się wtedy Polacy?
- 35 procent rynku - Fiat 126p;
- 13 procent rynku - Fiat 125p;
- 12 procent rynku - Polonez
- 8 procent rynku - Škoda
- 4 procent rynku - Ford
- 3 procent rynku - Opel, Łada, Volkswagen, Peugeot i pozostałe zagraniczne marki.
Prawda jest jednak taka, że prawdziwi liderzy lat 90. już niedługo później znaczyli naprawdę niewiele na rynku samochodowym. Świetnym tego przykładem jest Fiat, który w roku 1999 sprzedał niecałe 200 000 aut a 16 lat później zaledwie 8 tysięcy. Wspomniana Łada z pewnością niewiele nam mówi. Przed rokiem 2000 miała ona jednak naprawdę mocną pozycję na polskim rynku. Wszystko jednak ma swój koniec, dlatego sprzedaż jej pojazdów w roku 2014 wyniosła całe 20. Wielkim zwycięzcą naszej gospodarki jest z pewnością Škoda, która niegdyś sprzedawała kilka tysięcy aut, a obecnie jest prawdziwy liderem. Jej niezagrożoną pozycję na rynku potwierdza kilkunastoprocentowy udział w sprzedaży samochodów na terenie naszego kraju. Niedaleko za nią znajduje się Kia wraz z Volkswagenem. Nie możemy jednak nie wspomnieć o tym, że sprzedaż nowych pojazdów w Polsce, jest naprawdę nieduża. To zaledwie 300 000 egzemplarzy rocznie w kraju, który liczy 38 milionów mieszkańców. Mimo tego, że wskaźnik ten się zmienia, to w dalszym ciągu jest on trzykrotnie mniejszy niż średnia dla krajów, które należą do Unii Europejskiej.
Działania dilerów samochodowych - jak się zmieniały?
W roku 1992 za sprzedaż nowych samochodów w Polsce odpowiadało równo 882 dilerów. Ówczesnym liderem była oczywiście słynna Fabryka Samochodów Osobowych, której udział w rynku wynosił 38 procent. Firma dysponowała 268 salonami, co stanowiło ponad 30 procent całej sieci w naszym kraju. Co to oznacza? Oczywiście to, że tylko i wyłącznie jeden punkt sprzedażowy odpowiadał za sprzedaż 279 pojazdów w ciągu roku. Porównaniem obrazującym potęgę FSO mogą być udziały Škody w polskim rynku, które w 2014 roku wyniosły 13 procent i przełożyły się na zaledwie 87 działających salonów.
Bardzo istotnym momentem w historii polskiej motoryzacji był dzień 31 lipca 2002 roku, kiedy to zostało wydano rozporządzenie 1400/2002, czyli GVO. Jego celem było znaczne zwiększenie konsumpcyjności, a za jego wprowadzaniem stała Komisja Europejska. GVO zwiększyło możliwość używania modernistycznych technik dystrybucji, takich jak sprzedaż internetowa, czy też wielomarkowe punkty dilerskie. Był jednak jeden warunek mówiący o koniecznym wydzieleniu osobnej przestrzeni wystawowej dla każdej z marek. Działanie to zapewniło każdemu wiele korzyści. Od tamtego momentu między innymi dublowanie działów księgowości nie było już konieczne. Co więcej, posiadanie więcej niż jednej marki w ofercie sprawia, że ryzyko sprzedażowe jest znacznie mniejsze. W przypadku, gdy sprzedaż konkretnych samochodów się nie wiedzie, pozostałe są w stanie nadrobić straty.
Nie możemy również nie wspomnieć o roku 2010, kiedy to Komisja Europejska postanowiła wprowadzić następne rozporządzenie o nazwie "drugie GVO". Spora część dilerów bała się znacznego ograniczenia swobody. Na wszystkim zyskali importerzy, którzy otrzymali znacznie więcej praw. Od tamtego momentu mieli możliwość wprowadzenia zupełnego zakazu wielomarkowości na czas 5 lat, czy też podniesienia wymogu zakupu od danego importera nawet 80 procent pojazdów oferowanych przez konkretnego dilera. Nowe rozporządzenie nie wprowadziło jednak zbyt wielkiego zamieszania i nie narobiła szkód, dlatego do dzisiaj możemy odwiedzać wielomarkowe salony.
Obecni liderzy na dilerskim rynku samochodowym
Aktualnie dilerzy będący na szczycie posiadają od 10 do 17 punktów sprzedażowych. Liderem jest każdemu dobrze znana Grupa Krotoski. Nieco mniejszą ilością, salonów, gdyż jest ich 16 może pochwalić się Grupa PGD-IP. Grupa Bemo to 9 punktów sprzedażowych. Warto wspomnieć o tym, że największe firmy sprzedające nowe samochody na polskim rynku rosną znacznie szybciej niż ich nieco mniejsi konkurenci. Obecny wskaźnik konsolidacji rynku wynosi około 50 procent.
Ponad 30 lat zmian
Na przestrzeni ostatnich trzech dekad wiele rzeczy uległo zmianie. Ilość nowo powstałych fabryk jest ogromna, a produkcja samochodów i części zamiennych poważnie się rozwinęła. Te 30 lat sprawiło, że obecnie śmiało możemy nazywać się europejskimi liderami. Infrastruktura dilerska, jaka powstała w ciągu tego czasu sprawiła, że do Polski dotarło wiele azjatyckich, czy też zachodnich marek. W 1999 roku średnia cena nowego auta równała się 35 000 tysiącom złotych. Teraz kwota ta przekracza 80 tysięcy. Lata 90. charakteryzowały się sprzedażą tanich, niedużych oraz słabo wyposażonych samochodów. Aktualnie nikogo już nie zadowalają takie pojazdy. Wszyscy oczekujemy od auta czegoś więcej, dlatego sięgamy po wysokiej klasy samochody.