półprzewodniki

Unia pomoże w uruchomieniu produkcji półprzewodników w Europie?

Półprzewodniki znajdują się od kilku lat na ustach wszystkich osób, które interesują się motoryzacją – ich niedobory mocno odbijają się na branży. Unia Europejska ma jednak plan, dzięki któremu problemy będą mogły zostać w choć niewielkim stopniu rozwiązane.

Półprzewodniki – dlaczego są tak ważne w obecnej motoryzacji?

Współczesne samochody drastycznie różnią się od konstrukcji, jakie wyjeżdżały z fabryk jeszcze kilkadziesiąt lat temu, chociaż nawet niektóre pojazdy z początku XXI wieku mogą przy najnowszych konstrukcjach producentów, których auta nie są zbytnio uważane za szczyt techniki, za dość archaiczne, przynajmniej jeżeli weźmiemy pod uwagę używaną technologię. Ciekłokrystaliczne ekrany, elektroniczne pulpity, mnogość systemów bezpieczeństwa oraz komfortu – wszystko to mogło być implementowane w samochodach dzięki rozwojowi elektroniki. Samochód posiada obecnie wbudowany w siebie swoisty komputer, który odpowiada za lwią część wszelkich procesów i nie powinien w tym wszystkim dziwić fakt, że w wielu przypadkach podzespoły potrzebne do produkcji samochodów się zmieniły.

Obecnie auta praktycznie nie są w stanie opuścić fabryki bez odpowiednich technologii umożliwiających odpowiednie działanie systemów elektrycznych i elektronicznych, będących w tym momencie absolutną podstawą. Integralnym elementem bez wątpienia są w tym wszystkim półprzewodniki. Takim mianem nazywane są materiały, które w zależności od sytuacji mogą pełnić funkcję przewodników bądź izolatorów elektrycznych. Są one podstawą tworzenia czipów, które rzecz jasna pozwalają na tworzenie skomplikowanych struktur elektronicznych. Obecny kryzys w tym sektorze odbija się naprawdę mocno na branży motoryzacyjnej. Malutkie elementy sprawiają bowiem, że tysiące samochodów nie jest w stanie opuścić zakładów – zmuszone są one czekać na dostawę i implementację tychże części.

Skąd wzięły się problemy z półprzewodnikami?

By zrozumieć problem związany z półprzewodnikami, musimy cofnąć się do początku 2020 roku. Dla wielu zaskakującym może być fakt, że od wybuchu pandemii COVID-19 już za niedługo miną aż trzy lata. To właśnie pandemia oraz idące za nią lockdowny miały jednak największy wpływ na to, że półprzewodników na rynku zabrakło, a braki dotąd nie zostały w pełni uzupełnione. Gdy bowiem ogromna liczba ludzi została wysłana do pracy bądź nauki zdalnej, popyt na laptopy, smartfony, tablety czy komputery osobiste wystrzelił w górę. Równocześnie zaś wiele fabryk samochodów musiało zostać zamkniętych.

Nie trzeba być detektywem, by wydedukować więc, że firmy produkujące czipy, a nie ma ich na całym świecie za wiele, zmieniły swoje priorytety, odstawiając branżę automotive na boczny tor. Gdy zaś sytuacja w przypadku fabryk zaczęła się normować, okazało się, że na rynku czipów panują już spore niedobory, które obecnie naprawdę trudno jest nadrobić. W Chinach zaś panuje polityka zero-COVID, więc nawet jedno niewinne zachorowanie może sprawić, że cała fabryka lub wydobycie koniecznych materiałów stanie na długie tygodnie, co tylko pogłębia problem. Po pierwszej fali zachorowań mówiło się o tym, że realnym terminem powrotu do normy w tym kontekście jest rok 2022. Pisząc ten tekst w grudniu tego właśnie roku wiemy już doskonale, że obecnie realnym terminem jest końcówka przyszłego roku, a nawet rok 2024. Pokazuje to dobitnie, z jaką skalą problemu mamy tu do czynienia.

Plan Unii na większą niezależność – produkcja własnych czipów

Pandemia koronawirusa dobitnie pokazała, że przysłowie „umiesz liczyć, licz na siebie” nadal jest mocno aktualne mimo postępującej globalizacji – w kryzysowym momencie każdy bowiem zaczyna mimo wszystko patrzeć na swoje interesy. To właśnie dlatego Unia Europejska ma zamiar prowadzić zmiany, mające zapewnić naszemu regionowi większą niezależność w kontekście półprzewodników.

Plan o wartości aż 43 miliardów euro zakłada stworzenie sieci zakładów produkcyjnych, które do 2030 roku mają odpowiadać za 20 procent światowej produkcji czipów. Plan ma zostać przyjęty na początku przyszłego roku przez Parlament Europejski. Ten ruch z pewnością byłby genialną informacją dla rynku motoryzacyjnego na Starym Kontynencie.