Co zrobi UE z cłami na brytyjskie auta?
Co zrobi UE z cłami na brytyjskie auta?
Opuszczenie Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię kilka lat temu sprawiło, że pojawiły się pewne prawne problemy dotyczące handlu na linii UE — Wielka Brytania. Podpisane umowy handlowe dotyczą między innymi sprzedaży samochodów elektrycznych, które w określonych warunkach mają zostać objęte cłem. Co zrobi z tym Unia Europejska?
Cła w handlu europejsko-brytyjskim po Brexicie
1 lutego 2020 roku doszło do największej zmiany wewnątrz Unii Europejskiej od wielu lat. Na opuszczenie struktur wspólnoty zdecydowała się Wielka Brytania, czyli jeden z najważniejszych i największych członków Unii Europejskiej. Oznaczało to także opuszczenie unii celnej, która sprawiała, że wszelki handel z Wielką Brytanią dla działających w Unii Europejskiej firm był traktowany jako wewnątrzwspólnotowy. Od 1 lutego 2020 roku konieczne jest jednak przejście przez odprawę celną.
Mimo tego Wielka Brytania oraz Unia Europejska zdecydowała się na zachowanie zerowego cła, lecz przy spełnieniu odpowiednich warunków. O jakich mowa? Aby od zakupionego towaru nie trzeba było płacić cła, 45% jego wartości musi pochodzić z terenu Wielkiej Brytanii lub Unii Europejskiej. Z tego powodu istnieją towary, które mogą zostać objęte 10-procentowym cłem. Są nimi między innymi samochody używane i nowe z napędem elektrycznym.
Handel elektrykami źródłem problemów dla UE i Wielkiej Brytanii
Przez to, jak skonstruowana jest umowa handlowa pomiędzy Unią Europejską, a Wielką Brytanią, handel elektrykami może rodzić spore problemy. Wszystko przez to, jak zbudowane są te auta. Za ogromną część ich wartości odpowiadają ciężkie akumulatory zasilające układ napędowy. Te z kolei przede wszystkim są produkowane w Chinach, skąd trafiają też do Europy. Wszystko przez niewielką ilość dużych zakładów zajmujących się tworzeniem baterii litowo-jonowych przeznaczonych właśnie do elektrycznych pojazdów.
Reguły pochodzenia mogą uderzyć w wielu europejskich producentów samochodów osobowych, zarówno tych z Unii Europejskiej, jak i z Wielkiej Brytanii. 10-procentowe cło obecne przy sprowadzaniu samochodu do lub z Wysp Brytyjskich może przyczynić się do sporego wzrostu, już niemałych cen.
Co Unia Europejska zrobi z cłami?
Producenci samochodów osobowych jasno oczekują, że Unia Europejska zgodzi się na wystosowaną przez Wielką Brytanię prośbę. Ten kraj zgłosił już zastrzeżenia co do umowy handlowej w przypadku aut elektrycznych i prosi o odroczenie ceł dotyczących sprzedaży właśnie takich pojazdów. W tym momencie Unia Europejska nie spieszy się jednak z podjęciem decyzji.
Trzeba pamiętać o jednym. Producenci samochodów osobowych w Unii Europejskiej mają naprawdę dużą moc. Bez problemów można zaliczyć ich do czołówki lobbystów z ogromnym wpływem na decyzje zarówno państw, jak i całej Unii Europejskiej. Widać to w razie opracowywania jakichkolwiek projektów dotyczących ruchu drogowego. Niejednokrotnie Unia Europejska uginała się pod naciskiem producentów aut osobowych i decydowała się na zgłaszane przez nich poprawki. Z tego powodu większość firm jest obecnie dość spokojna o efekt negocjacji. Wedle ekspertów odroczenie ceł na sprzedaż aut elektrycznych pomiędzy Unią Europejską a Wielką Brytanią jest wielce prawdopodobne.
Chiński problem europejskiej motoryzacji
Sytuacja to kolejny już przykład tego, jak Chiny stały się problemem dla europejskiej motoryzacji. Producenci ze Starego Kontynentu bardzo chętnie korzystają z komponentów wytworzonych w Państwie Środka, gdyż te są zwyczajnie tańsze. To może mieć jednak pewne konsekwencje, na przykład w postaci ceł w handlu pomiędzy Wielką Brytanią, a Unią Europejską.
Nie jest to jedyny problem europejskiej motoryzacji związany z Chinami. Producenci ze Starego Kontynentu zagrożenie mogą odczuwać też w segmencie aut elektrycznych. Jeśli chodzi o nie, chińskie marki mają naprawdę mocne argumenty, by zdobywać nowych klientów. Są w stanie produkować je szybciej i taniej, co korzystnie odbija się na cenach modeli. Dodatkowo prowadzą teraz agresywną ekspansję na europejskim rynku.