produkcja samochodów

Niemieckie koncerny prognozują trudne lata

Ostatnie dwa lata są niesamowicie trudne dla całej branży motoryzacyjnej. Niższa sprzedaż przez pandemię, a następnie ogromne opóźnienia w produkcji z racji na brak półprzewodników sprawiły, że samochody dynamicznie drożeją i producenci biją na alarm. Największe niemieckie koncerny już teraz przestrzegają, że samo rozwiązanie problemów z półprzewodnikami nie skończy kryzysu i całą branżę czeka kilka bardzo trudnych lat.

Jak wygląda obecna sytuacja branży motoryzacyjnej?

2021 rok w branży motoryzacyjnej stał pod znakiem kryzysu. Słowo to w ciągu ostatnich dwóch lat odmieniono przez wszystkie przypadki i używane jest powszechnie do dziś. Wszystko rozpoczęło się od pandemii. Znacząco wpłynęła ona na sprzedaż z racji na ograniczenia w poruszaniu się, a także niepewną sytuację ekonomiczną. Znacznie bardziej dotkliwy jej skutek uderzył jednak z opóźnieniem i jest nim brak półprzewodników.

Kryzys związany z dostępnością półprzewodników wynika z tego, że w pierwszym okresie trwania pandemii wiele producentów aut osobowych zwyczajnie wycofało swoje zamówienia lub znacząco je zmniejszyło, gdyż produkowano mniej aut z racji na niższy na nie popyt. Rynek nie znosi jednak próżni i uwolnione półprzewodniki zaczęły trafiać do branży zajmującej się produkcją elektroniki użytkowej, która była jedną z niewielu branż o których można powiedzieć, że pandemia zadziałała na ich korzyść.

Gdy sytuacja zaczęła się normować okazało się nagle, że moce przerobowe producentów półprzewodników nie są wystarczające by zaspokoić zwiększone zapotrzebowanie ze strony branży zajmującej się produkcją elektroniki i branży motoryzacyjnej jednocześnie. Dlatego aktualnie praktycznie wszystkie koncerny cierpią, gdyż nie są one w stanie budować aut osobowych w normalnym tempie. Doszło nawet do tego, że aby robić cokolwiek tworzono auta bez ich wykańczania odkładając ten proces na czas dostawy półprzewodników. Ostatecznie nawet i to zakończono, a w efekcie wiele fabryk zostało tymczasowo zamkniętych.

produkcja samochodów

Co niemieckie koncerny mówią o przyszłości?

Niemcy to kraj, który skupia jedne z największych koncernów produkujących samochody osobowe na świecie. Znajdziemy tam Volkswagen AG w skład którego wchodzi szereg marek od Volkswagena przez Audi, Skodę czy Seata po takich producentów jak Porsche bądź Lamborghini. Nie można również zapominać o wiodących producentach aut premium, którzy mają swe własne koncerny, czyli o BMW i Mercedesie.

Na temat przyszłości branży wypowiedział się dyrektor generalny BMW, czyli Oliver Zipse. „Nadal jesteśmy u szczytu niedoboru półprzewodników. Spodziewam się, że do poprawy sytuacji dojdzie najpóźniej w przyszłym roku, ale nadal będziemy musieli radzić sobie z fundamentalnymi brakami w 2023 roku.” W niezbyt pozytywnym tonie na temat obecnej sytuacji związanej z półprzewodnikami wypowiadał się także dyrektor finansowy Volkswagena, którym jest Arno Antlitz. „ Niedobory podaży strukturalnej prawdopodobnie rozwiążą się samoczynnie dopiero w 2024 roku”. Taka ocena dyrektora niemieckiego producenta wynika między innymi z tego, że wojna w Ukrainie, która została zapoczątkowana przez Rosję pod koniec lutego 2022 roku wpłynie na dostępność wiązek elektrycznych, których Ukraina jest sporym dostawcą.

Zobacz także: Jaka w ostatnich latach była sprzedaż samochodów na świecie?

Co oznaczają słowa dyrektorów BMW i Volkswagena?

Zipse oraz Antlitz to osoby zajmujące bardzo odpowiedzialne stanowiska i mające ogromne doświadczenie w branży motoryzacyjnej, więc ich słowa trzeba traktować poważnie. To, że koncerny będą stratne jest wręcz oczywiste, lecz jak to wpłynie na klientów? Nie zaskoczę nikogo mówiąc, że negatywnie. Niedobory aut trwające coraz dłużej będą oznaczały, że samochody osobowe nie tylko zdrożeją, ale też czas oczekiwania na ich dostawę może się jeszcze bardziej wydłużyć.

Sytuacja na rynku aut nowych będzie miała też bardzo negatywny wpływ na polski rynek samochodów używanych, który jest w sporej części przez samochody osobowe z Niemiec. Jak wiadomo mniej sprzedanych nowych aut to mniej samochodów, które trafiają do dalszego obiegu, a to z kolei będzie miało bezpośredni wpływ na wzrost cen za używane auta.