emisja spalin

Podatki na auta ze starszą normą emisji spalin

Krajowy Plan Odbudowy, zaakceptowany w ostatnich dniach przez Unię Europejską, zawiera w sobie kilka punktów, które z pewnością nie przypadną do gustu nie tyle fanom czterech kółek, co w ogóle właścicielom samochodów spalinowych. Czy jednak rzeczywiście mamy się czego bać? Co dokładnie zmienią wspomniane podatki i opłaty, a także jak dotkliwe mogą one być dla przeciętnego Kowalskiego?

Stan na dziś – koniec aut spalinowych w UE do 2035 roku

W ostatnich dniach Parlament Europejski przegłosował bardzo kontrowersyjny plan, z którym nie zgadzają się nawet niektóre państwa Unii Europejskiej. Chodzi o zakończenie produkcji samochodów spalinowych już za 13 lat, czyli w 2035 roku. Wtedy to do salonów mogłyby trafiać wyłącznie bardzo restrykcyjnie produkowane pojazdy hybrydowe, auta elektryczne oraz samochody wodorowe. Dlaczego jednak ten przepis jest na tyle kontrowersyjny, pomijając już sam fakt jak ogromną część rynku stanowią spalinówki?

Przede wszystkim taka zmiana wiązałaby się z koniecznością stworzenia odpowiedniej infrastruktury. Obecnie w całej Europie znajduje się około 200 tysięcy stacji ładowania samochodów elektrycznych. W planach jest stworzenie kolejnych 3,9 miliona do 2030 roku, lecz według producentów jest to liczba zdecydowanie za mała. By bowiem zaspokoić potencjalny popyt związany z potencjalną zmianą przepisów, konieczne jest stworzenie sieci liczącej sobie co najmniej 7 milionów stacji na całym Starym Kontynencie. By pokazać, jak wiele w tej materii trzeba jeszcze zrobić, obecnie w Polsce możemy znaleźć prawie 2 tysiące takich stacji. Stacji benzynowych zaś jest niemal cztery razy tyle. Na stacje tankowania wodorem spuśćmy zaś lepiej zasłonę milczenia, gdyż w Polsce jest ich jedynie kilkanaście.

Dodatkowo taka zmiana to duży cios dla konsumentów, którzy pozbawieni byli wyboru co do samochodu, a także mieliby kłopoty w ładowaniu auta. Nie ukrywajmy bowiem, iż najlepszym możliwym wyborem jest ładowanie pojazdu w domu. Ludzie mieszkający w blokach zaś są pozbawieni takich opcji, a codzienne stanie na stacji przez kilkadziesiąt minut nie jest najprzyjemniejszą wizją. Jeżeli więc chcemy, by nasz świat był gotowy na tak drastyczną zmianę, trzeba podjąć bardzo wiele działań. Na ten moment taki ruch wydaje się być bowiem awykonalny i tak sądzą na przykład Niemcy.

Krajowy Plan Odbudowy, czyli nowe podatki na starsze samochody

Polski rząd nie podejmował do tej pory żadnych zdecydowanych ruchów w kwestii elektryfikacji motoryzacji w Polsce, nie licząc projektu stworzenia własnych samochodów na prąd Izera, który obecnie niestety stoi trochę w martwym punkcie. Krajowy Plan Odbudowy, który został zaakceptowany przez Unię Europejską, mocno to jednak zmieni. W nim bowiem możemy zauważyć na przykład... nowe podatki w przypadku samochodów. Na jakiej zasadzie będą one jednak tak właściwie działać?

Według Krajowego Planu Odbudowy, w 2024 roku w życie ma wejść nowy system dotyczący opłaty rejestracyjnej w naszym kraju dla pojazdów z tradycyjnym napędem. Wysokość podatku będzie zaś zależna od tego, jaki pułap normy emisji spalin spełnia samochód – im niższa, tym opłata rejestracyjna będzie większa. Dodatkowo już dwa lata później, czyli w 2026 roku, ma zostać wprowadzony stały podatek od samego posiadania samochodu spalinowego. Nie znamy na razie jednak ani formy podatku, ani jego kwoty. Dla polskich kierowców może być to jednak naprawdę spory cios i poniekąd zmuszanie ich do przesiadki na samochody hybrydowe oraz elektryczne, a dodatkowo świetna okazja dla rządu do łatania pokiereszowanego budżetu państwa.

Co jeszcze zmieni Krajowy Plan Odbudowy w kwestii polskiej motoryzacji?

W Krajowym Planie Odbudowy, poza gamą nowych podatków dla kierowców i posiadaczy samochodów, pojawia się również jeszcze jedna kwestia, która jest w stanie wpłynąć na to, jak będziemy poruszali się po drogach. W kraju nad Wisłą bowiem w 2025 roku ma pojawić się rozwiązanie, które w Zachodniej Europie jest już tak naprawdę na porządku dziennym. Chodzi o Strefy Niskoemisyjne w centrach największych miast, przez co auta niespełniające odpowiednich norm nie mogłyby do nich wjechać.